Zebrana poezja o Rozniątowskiej Górce

Wojska św. Jadwigi

Tam w ciemnej czeluści podziemnego świata,

Pod rożniątowską górką śpią czarne mary.

W szeregu czekając , brat obok brata,

W ręku miecze, tarcze rozwinięte sztandary.

Dzwonów trwogi i wołanie ludu w potrzebie.

Nasłuchują hufce, w gotowości stojąc.

Boskich wypatrują znaków na ziemi i na niebie.

Przekuwają żeleźce , na nowo się zbrojąc

Co noc letnią porą, kiedy północ uderzy

Wydając szczęk oręża, na rumach i w zbroi

Trzynaście  czarnych postaci w milczeniu bieży

Do apelu  na wzgórzu hufiec mężny stoi.

Aż czas dojrzeje, kiedy lud w potrzebie

 Do Jadwigi pani modły swe skieruje

Wysłucha nas Jadwig tam w górze tam w niebie

Opiekę  swą odwieczną nam ofiaruje.

Pietka Jan, Szymiszów maj 1964 roku

Bergruine

Bergruine zeigt der Sternen

ans  Rosniontau stille Quelle

Liegt das Lager in nicht  weite Ferne

weil  hl. Hedwig hütet die Stelle.

Hast dich uns zu eigen gegeben

weil die Sagen die Selle bestimmt

und in Tiefsten Bergen Lebens

eine Arme Gestalt annimmt

Du kommst zu uns ans lodernde Feuer

Auf das Bergruine  bei graue Nacht

Schirm die Fahne die Heimat und Treue

Komm und mit uns halte die Wacht.

Höre Hedwig was Schlesier Sagen

Heimat  weint,  das Volk dich ruf

Heb das Schwert wie in alten Tagen

Schickt deine Ritter mit eiserner Huf

Hütte uns von Not und  Versagen

die  jeder Lebensregung knickt

Durch fremde dumpfes Unbehagen

Was unsere Väter Erbe erstickt.

Rette,  sonst müssen wir  auswandern

verlassen gelobte Heimatland

Und weise Fahne  in Rosniantau aushangen

Das wäre im Herzen ein tödliches Brand.

Sonst  sterbe dein Volk was treue geloben

Und wird nicht mehr schlesisch die Heimat mein,

obwohl wir  dein Bild nach oben  gehoben

wird Schlesien nicht mehr mein Heimat sein.

Rosniontau 1921

Unbekante Autor aus Rosniontau o/s Ze zbiorów Karola Mutza

Mroczna Górka

Tam w ciemnej czeluści podziemnego świata,

Pod roźniątowską górką śpią czarne mary.

W szeregu czekając , brat obok brata,

W ręku miecze, tarcze rozwinięte sztandary.

Dzwonów trwogi i wołanie ludu w potrzebie.

Nasłuchują hufce, w gotowości stojąc.

Boskich wypatrują znaków na ziemi i na niebie.

Raz po raz miecze przekuwają, na nowo się zbrojąc

Co noc letnią porą, kiedy północ uderzy

Wydając szczęk oręża, na rumach i w zbroi

Trzynastu czarnych postaci w milczeniu bieży

Do apelu  na wzgórzu hufiec mężny stoi.

Tajemnicze wzgórze

Wczesna jesień wśród pól i lasów

Pośród pagórków wąwozów i krętych  krasów

Głęboka cisza pogodnego poranka, dalekie

Dalekie pachnienie żniwnego wianka

Niesie z zapachem barwy pięknej jesieni

Niebo czyste  pośród nieruchomych cieni

Kasztanowej  alei co od pałacu wiedzie

Trochę pod górkę, zaraz w dół już zjedzie

A tam  z lewa barwna oaza na wzniesieniu

Co na przedpolu zbocza w przezroczystym cieniu

Promień słońca skrada się w zielonym prześwicie

Budząc krople rosy na liściach o świcie

Gdzieniegdzie ruiny jakiejś migają obrazy

Pośród gałęzi  i liści odsłaniając  skazy

Zmarszczki czasu od słońca śniade

Kamienie wyblakłe, smutne i blade

Ćwierkot wróbli odgłos  z górki niesie

Opowieści o wisielcu i starym biesie

Zakopanych skarbach i skrzatach

Rozpuszczone wśród ludu zamieszkałe w chatach

Jak dobry duch co sił dodaje

Niech w naszej pamięci na wieki się ostaje.

Autorka Iwanecka Isabela

wiersz na konkurs literacki organizowany przez Miejsko Gminy Zarząd ZMW

w Strzelcach Opolskich

 Płaczący rożniatowski wzgórek

W deszczowy poranek płaczące chmury,

Pośrodku  samotne zranione mury,

zieloną wyspę pokryły łzami,

wyłomem okien jak oczodołami,

Zbielałe  kamienie  ciskają spojrzenia,

by nie zapomnieć  przeszłości istnienia.

Smętnej żałości, niemymi ustami,

zaklętej  w tej górce, zamkniętej bajkami.

Wiatr  niesie cichą skargę żałosną,

zmienioną o świcie w  nowinę radosną,

która nocami bruzd śwerzych schodzi polami,

i się ukrywa pod domostw  strzechami.

O dawnych pradziejach  spowitych w słowa,

legendy i baśnie,  zaklęte  w nich chowa.

W przepiękne  szaty jak lśniące farby,

bo  ziemi to naszej  tajemne  skarby.

W deszczową noc, samotna wieża.

Niepokój sprawuje wśród ptactwa i zwierza.

Ożywa nagle, otwiera podwoje,

to kopyt stukot,  to błyszczące zbroje.

Zmieszane z szumem przeróżnych hałasów,

zawodzą i jęczą, jak z dawnych czasów.

Podobni z oddala do wielkich czarnych ptaków,

w szyku bojowym pośród wielu znaków.

stają w szeregu  Jadwigi rycerze.

Obrońcy tej ziemi  w Chrystusa wierze

II.

Lub  na skraju pola z  bladym  obliczem,

z błędnym ognikiem lub pokutnym zniczem

Postać wisielca w łachmanie straszliwym.

Co od wieków bez ciała z duchem nieżywym,

błądzi po wzgórzu, o modlitwę  prosi.

Jękiem żałosnym w głuchą noc się zanosi.

Stracony morderca, co na duszy ranny.

Człeka pokutnego,  pustelnika z Anny,

ranę śmiertelna zadał podczas sporu.

Za swe uczynki pozostał   ludzką zmorą.

 III

To znów okropny  pysk, co zieje ogniem i pluje błyskawice.

Pies strażnik, który bestii straszne posiada oblicze.

Co w głębi ziemi skarb wielki  pilnuje złoty,

srebrne monety, drogie kamienie,  bogate przedmioty.

 IV

Lub wodnik mały, co źródło i rzeczkę zamieszkuje.

Pojawi się nagle, głośno baraszkuje.

Niekiedy namawia słodziutkim wyrazem,

bądź za przechodniem rzuci małym głazem.

Napsoci wokoło, lecz rzadko zaś ubliży.

Czasem rzuci dukata w potrzebie się uniży.

Ale zawsze dobrym duszkiem w pamięci zostaje.

Bogatym zabiera a biednym rozdaje.

 V

Innym znowu  razem, biała dama przemyka.

Poprzez pola jak duch, miedzy drzewa przenika.

Nad wodą rzeczki unosząc się jak mgła,

Płynie i płynie a nie jak by szła.

Na  szymiszowskim cmentarzu  zawodzi nocą.

Płacze i jęczy,  walczy z jakąś mocą.

Pojawia się i znika, ukazuje twarz cudną.

Zaprasza do siebie na stronę odludną.

Bezgłośnie wśród grobów nawołuje cichym głosem,

Odrzuciwszy  biały welon,  wabi pięknym włosem.

To znowu cudne lico przechodzień widzieć może,

By nagle siać popłoch roznosić straszną zgrozę.

Potem znika nagle przed nadejsciem promienia.

W porannego ptaka się nagle przemienia.

Jak mgła gęsta,  co ze słońcem zanika.

Tak jak wampir nocny co światła unika.

 VI

Ta płacząca górka, woła tu włodarzy.

Prosi ich, błaga   o ratunku marzy.

A  św. Florian i św. Jadwiga,

tę nadzieję parafian jak sztandar dźwiga.

O błogosławieństwo prosi, swoich duszpasterzy

Z modlitwą pokorną do kościoła bieży.

To wszystko dla ciebie, przechodniu miły,

Aby tradycji tej ziemi nie złożyć do mogiły.

Szymiszów , Gościniec u Króla   napisano czerwiec 2012 autor   Norbert Waclawczyk

Zebrał Norbert Wacłąwczyk

Inicjatywa Społeczna Moreantiqua

 

Dodaj komentarz