Cmentarze powiatu strzeleckiego

Cmentarz w Szymiszowie

Cmentarze stanowią świadectwo o nas samych, przeszłości miejsc i ludzi zamieszkujących najbliższe nam tereny. Odzwierciedlają poziom kultury ludzi dawnej epoki i nas żyjących obecnie. Pomimo różnych znaczeń i odmiennej symboliki we wszystkich kulturach i religiach są one łącznikiem między tym, co rzeczywiste i metafizyczne, żywe i martwe, ludzkie i boskie. Z drugiej strony podkreślają odmienność wyznaniową, kulturową, społeczną, czy narodową. Są świadectwem ludzkiej pamięci o tych, którzy odeszli. Nazwa cmentarz w języku polskim, została zapoprzyczona prawdopodobnie od słowa ,,smęntny,, co oznacza smutek. Smętny, smętek, zasmęcić (mylne smętarz, chociaż jego znaczenie może być podstawą do twierdzenia źródła pochodzenia, oboczne do smutny, smutek, zasmucić; patrz smętek i nazwa ‘złego, trapiducha’; smęcien (jak winien). Cmentarz stanowi pewną całość, do której zaliczyć można takie elementy jak: obiekty architektoniczne, aleje i dróżki tworzące swoisty układ. Cmentarze to również tereny zieleni, często planowane i projektowane według wskazań kompozycyjnych. Układ roślinny, bowiem nie znalazł się na cmentarzach przypadkowo. Posiada on ogromne znaczenie symboliczne. Zarówno drzewa jak i rosliny kwiatowe są elementami ich swoistego piękna. Każde z takich miejsc powinno być obdarzone wielką troską, mimo, iż w wielu przypadkach czas odcisnął na nim swe znaczące piętno. Cmentarze są obiektami szczególnymi dla każdego człowieka.  Są miejscem ostatniej drogi naszych bliskich na tym padole, ale również miejscem zadumy nad marnością naszego doczesnego życia. Są także przestrzenią dla wspomnień o tych którzy odeszli. Jednym z elementów przypominających o ich miejscu pochówku jest grób oraz pomnik nagrobny. Coraz częściej na murach okalających nasze cmentarze pojawiają się tablice upamiętniające zmarłych członków lokalnej społeczności.  Są to nierzadko tablice nagrobne z grobów które zostały zlikwidowane po 25 latach istnienia, ponieważ zabrakło najbliższej rodziny która mogła by zatroszczyć się o ich zabezpieczenie. Spotykane na murach kościołów tablice pamiątkowe, poświęcone są przede wszystkim duszpasterzom, fundatorom i dobroczyńcom kościelnym, nierzadko  rozszerzane są o pamiątki nagrobne zwykłych mieszkańców.

Celem tej pracy jest próba przedstawienia cmentarzy, nie tylko jako miejsc pochówku, ale także w odniesieniu do kultury i zachowanej tradycji w odmiennej do europejskiej przestrzeni geograficznej, czy historycznej. Zaczniemy od malowniczego cmentarza w Szymiszowie, który w okresie letnim prezentuje się w sposób szczególnie malowniczy. Miejsca pochówku w Szymiszówie istniały już w pradawnych czasach, o czym świadczą odkrycia archeologiczne grobów w obrębie istniejącego obecnego pałacu. Powstanie dzisiejszego cmentarza należy datować na okres  końca XV wieku. Prawdopodobnie na miejsu dzisiejszego kościoła pod wezwaniem patronów  Szymona  i Tadeusza,  był już mały cmentarz, na którym chowano zmarłych z tej miejscowości..  Istnieje kilka publikacji dotyczących  Szymiszowa, w których wspominana jest historia kościoła i cmentarza. Jest to monografia ,,Zapomniany Szymiszów i Okolice,, autorstwa Norberta Wacławczyka,, czy ,,Dzieje Parafia Szymiszów,, Jadwigi Król. Także książka opracowana przez Piotra Smykały, zatytułowane ,,Szymiszów, wieś i kościół 1607-2007,, wprowadza nas w ten interesujący temat. Piękne wydanie opatrzone wysokiej klasy fotografiami,  jak równiez zawierające wiele cennych informacji zebranych i przedstawionych w  interesujacej formie.

Historia, założenia i istnienia cmentarza przykościelnego w Szymiszowie, zwązany jest głównie z osobami tam pogrzebanymi,  jak też z historią i losem tamtejszego miejsca.  Na temat osób tam pochowanych, egzystują pewne informacje w księgach parafialnych, sięgają jednak zaledwie od okresu początków wieku XIX. Trochę wiecej materiałów archiwalnych związanych z pierwszymi mieszkańcami wsi, którzy zostali tam pochowani, odnajdziemy w tak zwanym Registrze Parafii Rozmierz. Kopia tych dokumentów znajduje się do wglądu na tamtejszej plebanii.

Tradycyjny pochówek chrześcijański wymagał oprawy ceremonii pogrzebowej. W wiekach średnich, na terenie ziemi strzeleckiej,  w miejscowościach gdzie nie było duszpasterza, pogrzeb odbywał się jedynie w asyście najbliższej rodziny i ewentualnie przedstawiciela lokalnej władzy, jakim był tak zwany ,,Vorstecher,,  czyli wójt. Ze względu na ubóstwo miejscowej  ludności, ciało zmarłego owijane były w lniane chusty.  Zwłoki składano do dołu  który wyściełano uprzednia gałęziami świerkowymi. Na mogile wbijano drewniany krzyż, na którym ewentualnie wieszano jakieś osobiste rzeczy zmarłego.  W okresach przedchrześcijańskich występowała ceremonia ciałopalenia. Chowanie zmarłych w trumnach rozpowszechniło się dopiero we wczesnym średniowieczu. Pierwsze mogiły na obecnym szymiszowskim cmentarzu, bezsprzecznie zostały umieszczone jeszcze w okresie przed wybudowaniem murowanej świątyni, a więc już w wieku XIV.

Szczególnym rodzajem grobów są miesca spoczynku doczesnych szczątków ludzi, znanych nie tylko lokalnemu społeczeństwu ale również zasłużonych dla historii kraju. W Szymiszowie, zaliczamy do nich grób Zdzisława Stahla, badacza i autora dokumentów ujawniających zbrodnię katyńską.

Także inna postać związana z historią ziemi strzeleckiej spoczywa na szymiszowskim cmentarzu, jest nim uczestnik III Powstania Śląskiego Franciszka Waloszek.

Jednak także zwykli mieszkańcy wpisujący się w historię tej miejscowości, są również pochowanie na przykościelnym cmentarzu. Dla przykładu Johann Klicza którego nazwiskiem upamiętniono pobliskie wzniesienie nazwane Kliczaberg.

Postacią niemal legendarną, pochowana na tym cmentarzu jest długoletni kościelny i opowiadacz historii szymiszowskich pan Jan Pientka. Dzieki jego przekazom uratowano od zapomnienie wiele faktów i historii związanch z pałacem, wioską i zakładami wapienniczymi na Osiedlu Wapienniki.  Także wiele innych osób które odcisnęły swoja obecnością wyraźny ślad wśród  tej małej  społeczności, ma tutaj swoje mogiły.

Także krzyże i figury cmentarne są takim dodatkowym elelementem krajobrazu cmentarnego. W Szymiszowie umieszczono je głównie na elewacji zewnętrznej. Na pierwszym miejscu należy niewątpliwie wymienić inskrypcję upamiętniająca budowniczych świątyni, umieszczoną na portalu wejściowym. Wspomniana inskrypcja fundacyjna po łacinie, z 1607 roku umieszczona nad wejściem do kościoła, przekazuje informacje o fundatorach tej świątyni. Interesująca jest  treść inskrypcji,  podzielona na dwie części lewą i prawą. W pierwszej czytamy,, Najświętszej na wieki uwielbionej Trójcy, Bogu Ojcu i Duchowi Świętemu ten dom Boży wielce szanowni małżonkowie: pan Jan Krzydlowski z Krzydlowic i na Szymiszowie itd. i pani Ludmiła, rodzona Strzela z Obrowca itd. ku chwale i uwielbieniu wzniesli w roku 1607. Druga część inskrypcji jest swego rodzajem prośbą do czytającego. Jej treść nawiązuje do cytatu z Bibli ,,Na każdym miejscu gdzie każą wspomnieć ci moje imię, przyjdę do ciebie i będę ci błogosławił. Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie, oni myślą że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani,,

Na prawdę pięknym obiektem, godnym do obejrzenia jest lapidarium, czyli tablice i kamienne krzyże od strony południowej, które upamiętniają działających tutaj na przestrzeni stuleci duszpasterzy.

Od strony wschodniej usytuowano piękną figurę piety, umiejscowioną z tyłu kościoła, w specjalnej wnęce. Odnajdujemy tam również tablice poświęcone fundatorom jak też upamiętniające dłogoletniego proboszcza tej parafi , księdza Pache.

Szczególnym pomnikiem wydarzeń niejako historycznych,  jest drewniany krzyż na kamienn- betonowym cokole, wybudowany z inicjatywu ówczesnego księdza Henryka Linke. Jest to pamiątka szczególnej sytuacji, korzystania ze świątyni szymiszowskiej przez parafian strzeleckich w latach 1876 do 1883,  jak podaje treść płyty pamiątkowej na cokole krzyża.

Nowością nawiązującą do utrwalania pamięci zmarłych, jest tablica pamiątkowa rodziny Waclawczyk zamieszkującą tą miejscowość w XX wieku. Umieszczona została w cichym miejscu na murze okalającym przykościelny cmentarz, tuż przy bramie głównej.

Ufundowana w 1999 roku, zamontowana na murze  cmentarnym  w 2018 roku na prośbe rodziny. ( zlecenie zrealizowala  firma kamieniarska Jontza Granit z Rożniątowa). Autorką płaskorzeźb towarzyszących tablicy pamiątkowej, jest Alice Wallenberg z Frankfurtu nad Menem.

Istotną część tablic pamiątkowych,  są tablice upamiętniajace osoby zasłużone dla lokalnej społeczności o określonym statucie społecznym.

Innego rodzaju upamiętnieniem zmarłych lub zaginionych,  jest tablica ku pamęci ofiar ostatnich dwóch wojen światowych. Według naszych informacji, umieszczona na głazie narzutowy tablica została  ufundowana przez mniejszość niemiecką i  przedstawiciela rodziny ostatniego patrona kośioła szymiszowskiego,  jakim był hrabia Ernst Joachim  von Strachwitz

Innym rodzajem osobliwością na tym cmentarzu,  jest figura Anioła Nadziei,  jako symbolu zadumy i miejsca modlitw za dzieci chore, nienarodzone, utracone i niechciane. Historia powstania tego pomnika ma również swoją własną legendę.

Według krewnych rodziny fundatora , historia ta związana jest z pewnym wydarzeniem jakie miało miejsce w drugiej połowie XX wieku. Nigdy opowieści związane z cudownymi uzdrowieniami nie były przez osoby trzecie traktowane poważnie. Opis faktów które poniżej zostaną podane,  nigdy nikt nie rozgłaszał, w obawie przed fałszywym zrozumieniem. Miało to miejsce w czerwcu 1959 roku. W pewnej robotniczej rodzinie mieszkającej w czynszowym domu we wiosce, urodził się chłopiec jako czwarte z kolei dziecko, któremu na imię dano Jan. Dziecko rozwijało się w pierwszych dniach zdrowo, powodując rodość i zadowolenie wszystkich domowników. Aż pewnej majowej nocy niemowlę zaczęło głośno płakać, powodując niepokój wśród domowników. Wszelkie próby uspokojenia dziecka nie przynosiły skutku. Stosowano wszelkie znane i dostępne środki domowe. Sytuacja pogarszałasię jednak z minuty na minutę. Rodzice postanowili jak najprędzej sprowadzić pomoc lekarską. Do miasta było zbyt daleko, więc postanowiono wezwać lekrza z Prewentorium, które istniało w dawnym pałacu pohrabiowskim Strachwitzów. Wezwany lekarz przybył natychmiast. Badanie trwało krótką chwilę. Lekarz wchodząc do kuchni starał się ukryć swoje zwątpienie. Na pytanie rodziców w jakim stanie znajduje się dziecko, odpowiedział że w bardzo złym. I że jedyna nadzieja jest w szybkim przewiezieniu go do szpitala. Stwierdził ostry stan zapalenia opon mózgowych. Diecko dostało wysokiej temperetury, traciło przytomność. Próbowano obniżyć jego gorączkę poprzez zimne okłady. Zbudzono znajomego gospodarza Wieczorka który natychmiast zaprzęgnął konie do wozu. Pospieszono furmanką do szpitala w Strzelcach Op. W tym czasie babcia owego dziecka wraz z jego matką, rozpoczęły gorącą modlitwę do świętej Elżbiety, patronki matki, której obraz wisiał na ścianie. Rozpacz matki była tak wielka że łzy zalewały jej policzki a słowa modlitwy coraz trudniej wychodziły z jej ust. Tylko łkanie i szloch wstrząsał jej ciałem. Nie mogąc dalej się modlić wyszła na podwórko a poźniej aby się uspokoić, zrobiła spacer na ,,zołpociu,, Cały czas płakała modląc się cicho. Poszła w kierunku ,,Kliczowej Górki,, i tam, jak poźniej mówiła do swojej matki, zobaczyła postać kobiety w szarej sukni i w takim samy płaszczu. Postać ta nic nie mówiła, tylko klękając na ziemię zwróciła swoją twarz w kierunku nieba. Tak samo zrobiła zaskoczona zrozpatrzona kobieta. Zatapiając się w modlitwie prosiła matkę Boską o wstawiennictwo u Boga, aby jej syn został uzdrowiony. Nie mogła stwierdzić jak długo ta cała sytuacja trwało, lecz gdy się ocknęła, wokoło był już szary świt. Wrociwszy do domu zastała tam modlącą się domowników i matki kobiety, której wszystko opowiedziała. Obydwie odmówiły jeszcz jedną modlitwę do Matki Boskiej. Starsza z kobiet poszła do pracy na do zakładów wapienniczych, młodsza udała się pieszo do szpitala. W tym samym mniej więcej czasie kiedy ukazała się postać kobiety na ,,Kliczowej Górce,, furmanka wraz z chorym dzieckiem dotarła do szpitala. Dyżurny lekarz zbadał dziecko stwierdzając że ma silne zapalenie opon mózgowych i faktycznie stan jest bardzi ciężki, jeżeli by nie powiedzieć, beznadziejny. Dziecko otrzymało jedynie lekarstw na zbicie gorączki. Jednakże lekarz dyżurny stwierdził iż nic nie może zrobić i jedynie należy mieć nadzieję że stanie się cud. Trzy dni i trzy noce dziecko leżało nieprzytome na granicy życia i śmierci. Wreszcie czwartego dnia gorączka opadła i jego stan zdrowia zaczął się poprawiać. Przez wszystkie dni w domu rodziców dziecka modlono się wieczorną porą, a w modlitwach tych uczestniczyły także najbliższe sąsiadki. Matka dziecka wychodziła na spacer na ,,zapłocie,, by samotnie modlić się pod ,,kliczowym wzgórkiem,, gdzie ukazała się jej postać tajemniczej kobiety. Odwiedzała również kościół gdzie spogladała na witraż św. Elżbiet, wtedy to złożyła przyrzeczenie, iż jak tylko spełni się jej prośba, będzie przychodzić w to miejsce gdzie ukazała się ta postać, składając podziękowania za cudowne uzdrowienie. Dziecko wyzdrowiało, chociaż trwało to długi czas. Nikt z lekarzy nie dawał mu jakichkolwiek szans, Lekarze twierdzili że niemowlę nie przeżyje, wszyscy byli zaskoczeni że jednak dziecko przetrzymało tą chorobę. Obawiano się że mogą nastąpić powikłania, jednak wszysko ułożyło się pomyślnie. Czy stał się cud, czy też organizm dziecka sam się obronił. Pozostanie to niewyjaśnioną tajemnicą. Jednak matka dziecka, które dzisiaj jest dojrzałą kobietą, twierdziła że naprawdę św. Elżbieta ukazała jej się na ,,Kliczowej Górce,, Jak później opowiadała pragnęła postawić w tym miejscu małą kapliczkę lub krzyż, jednak możliwości finansowe nie pozwoliły jej na zrealizowanie tego pragnienia. Co roku odwiedzał jednak to miejsce, modląc się oraz kładąc na leżącym dużym kamieni polne kwiaty. Może jeszcze ktoś z rodziny, postawi tam krzyż lub kapliczkę na pamiątkę tego wydarzenia.

Kośiół szymiszowski może poszczycić sie jak mało który kościół na ziemi strzelckiej, dwoma kryptami znajdującymi się w piwnicach pod budynkiem kościoła. Starsza z nich kryje w sobie doczesne szczątki fundatorów tego przybytku oraz rodziny krewnych poźniejszych właścicieli. Druga krypta został zbudowana w trakcie przebudowy koscioła w 1906 roku przez ówczesnych właścieli rodzinę hrabiowską von Strachwitz. Pochowana w tej krypcie została jako pierwsza hrabina Agata von Strachwitz która zmarła nagle na zapalenie wyrostka robaczkowego 10 maja 1936 roku, a w niecałe kilka dni po jej smierci bo 23 maja zmarł ze zgryzoty schorowany jej ojciec hrabia Alfred von Strachwitz. Według lokalnej legendy, w czasie przejścia przez ziemię strzelecką radzieckich wojsk, grupa maruderów pladrująca okoliczne posiadłości i majątki niemieckich junkrów zapuściła się do Szymiszowa. W śród nich był młody ukrainiec który włamał sie do krypty szymiszowskiego kościoła, bezczeszcząc zwłoki hrabianki  ograbił je z bizuterii. Według podania, w czasie sciągania kosztowności zranił sie o paznokieć zmarłej, zarażając się trupim jadem. Po kilku dniach dostał gorączk i zmarł  polowym szpitalu w wielkich bólach. Przed śmiercią przekazał jednemu żołnierzowi informację gdzie zakopał skradzine kosztowności. Osobnik ten po wojnie przyjechał do Szymiszowa celem odnalezienia tych kosztowności. Jednak nie wiadomo czy je odnalazł. Wedłg ówczesnego kosielnego Jana Piętki został spłoszony przez mieszkańców którzy wezwali milicję.

Na cmentarzy zostało pochowanych kilka osób które zapisały się w jakiś sposób w histori tej miejscowosci. Obok powyżej wspomnianych to tajemnicza mogiła rodziny Hermann, Postać obliwą w krajobrazie wsi w osobie Francziszka Gramuli, który jeżdżąc po wsi zamiatał główna drogę zbierająć łajno krowie i końskie. Było to wczasach kiedy we wiosce jeżdziło jedynie kilka aut. Mietlarza Franciszka Piątka z Prangla, Richarda Wieczorka miejsowego rzeźnika i właściela sklepu masarskiego, który dla wielu biedniejszych rodzin nie tylko sprzedawał mięso i kiełbasę na ,,zeszyt,, ale często dawał za darmo poczęstunek dla przychodzących do jego sklepu miejscowych dzieci. Na cmentarzu pochowana jest również Pani Krupa, która przez wiele lat była woźną w szkole Podstawowej nr 1 , paląc w piecach pokoi lekcyjnych, sprzątała sale i podwórko, a w ziemie gotowała ciepłą herbatę dla uczniów. Należy również wspomnieć postać mejscowego nauczyciela Władysława Szydlaka który był również kierownikiem szkoły nr 2.  Także  tutaj pochowany jest Franciszek Wacławczyk mistrz murarski pracujący przy przebudowie miejscowego kościoła w latach 1909-1911 jako wspólpracownik firmy budowlannej  Filipa Bieńka z Gogolina.   W 1909 r. podczas przebudowy szymiszowskiego kościoła znalazł on na wieży lipową deskę. Wyryto na niej szkic terenu – prawdopodobnie okolic zamku. Znajdowały się na niej niezrozumiałe napisy. Jak się później okazało, były one w języku węgierskim i oznaczały „skarb-pieniądze”. Obok strzałki wskazującej na drzewo, narysowano sylwetkę zwierzęcia, prawdopodobnie lisa. Kasa wojska mogła być więc zakopana w lisiej norze. Obok data – 11 IV 1745. Wprawdzie sama deska nie zachowała się do naszych czasów, lecz wykonał on szkic  przekazując go dalej swojej rodzinie. Tajemnica ta  przekazywana była z pokolenia na pokolenie dopiero światło dzienne ujrzała w 1999 roku w opracowaniu ,,Zapomniany Szymiszów i okolice,, .Nie należy zapomnieć że na cmentarzu pochowanych jest wiele osób  których groby juz nie istnieja. Szczególnie dotyczy to nieraz bezimiennych zmarłych, którzy przebywali od lat w szymiszowskim, najpierw Polowym Szpitalu Wojskowym do 1946 roku, później prewentorium  do lat 60 tych XX wieku, a następnie Pastwowym Domu Opieki Społecznej który istniej do naszych czasów.

Nekropolia szymiszowska  w obecnym ksztalcie istnieje oficjalnie ponad 400 lat Przykościelny cmentarzyk był wystarcząjącym terenem do dokonywania pochówku zmarłych, uwzględniają żę przez stulecia liczba mieszkańców nie przekraczała 250 osób. Dopiero w okresie uprzemysłowienia Śląska, pod koniec XIX wieku sytuacja uległa diametralnej zmianie. Od tego czasu teren wokół kościoła rozpoczęto poszerzać  do obecnych rozmiarów.

Momentem otwarcia tego przykościelnego cmentarza jest roku 1606, kiedy to oficjalnie wybudowano murowany kosciół protestancki. Jednakże istnieją przesłanki,  że już  przed tym okresem istniał tam mały drewnianny kościółek, jako kaplica zamkowa. Nie należy również wykluczyć faktu istnieja wokół niego cmentarza, tym bardziej ze na terenie Szymiszowa odkryto pradawne cmentarzysko ze wcześniejszych epok co wskazuje że teren obecnego Szymiszowa zamieszkiwany był już w czasach przedchrześcijańkich.

Przykościelny cmentarz w Szymiszowie nie był w takim razie jedynym miejscem pochówku na terenie tej miejscowości. Ja wynika z materiałów archiwalnych w czasie prac budowlannych w parku pałacowym przy budowie schronu przeiwlotniczego, dokonano odkrycia archeologicznego z cialopalnymi grobami urnowymi. Także na stanowisku archeologicznym w niedalekiej odległości od budynku Ochotniczej Starży Pożarnej, odkryto podobne znaleziska.

Opisując historię szymiszowskiego cmentarza nie można przejść obojętnie obok historii zabytkowego kościoła parafialnego, który po przejęciu w 1702 przez parafie katolicką z Rozmierzy stał się kościołem katolickim, pod wezwaniem apostołów Szymona i Judy Tadeusza. Jako dobra rycerskie miejscowość Szymiszow odnotowano już w XII wieku.  Wiadomo taż,  że już w roku 1700 odprawiano tam msze święte przez księdza katolickiego z Rozmierzy. Jest wielce prawdopodobne że  w latach 1653-1655 kiedy to właścicielami ksiestw śląskich, opolskiego i raciborskiego był na krótko brat króla Jana Kazimierza, Karol Ferdynad biskup wrocławski, od maja do lipca 1655 sam Jan Kazimierz. A od dnia 06 lipca 1655 roku, jego katolicka małżonka Ludwika Maria Gonzaga. Jako zwierzchnniczka księstw dziedzicznych na Ślasku, mogła wprowadzić na powrót wiarę katolicką lub przynajmniej zezwolic na jej praktykowanie. Można ponownie zadać sobie pytanie czy kościółek protestancki wybudowany przez Jan Krzydlowskiego i jego małżonke Ludmiłę von Strzela był pierwszą świątynią na terenie Szymiszowa, czy też istniał tam już wcześniej kościółek drewnianny.

W podziemiach kościoła istnieją dwie krypty. Tam pochowano rodzinę i krewnych ówczesnych właścicieli Szymiszowa i patronów fundacji kościelnej Jedna z nich pochodzi zokresu powstania światyni jako przyzamkowej kaplicy, druga powstała po przebudowie w 1906 roku.

Dostępne źródła archiwalne są bardzo skape na  temat momentu powstania murowanego kościółka. Jest jednak zastanawiającym fakt iż w okresie przed postawieniem murowanej budowli w Szymiszowie rodzina Strzelów w części pozostała wyznania katolickiego a tym samym poddani w ich dobrach byli katolikami.

Czy można jednak motywować takimi wywodami fakt istnienia kościółka drewniannego na terenie Szymiszowa, skoro milczą o tym źródła kościelne ? Otóż jak wiadomo Strzela przejmując dobra rycerskie w Szymiszowie nie mógł wprowadzić się do dworu szymiszowskiego gdyż stan tego obiektu nie pozwalał na jego zamieszkanie. ( informacje archiwalne). Pozostał więc w obiekcie znajdującym się w pobliskiej Suchej, która należała do tych samych dóbr rycerskich. Jednak fakt że notatka na ten temat wspomina o przymusowym zamieszkaniu w Suchej a nie w Szymiszowie skłania nas do twierdzenia iż Szymiszów musiał być właściwą siedzibą rycerską,  a Sucha była osadą mniej ważną lub też, co jest rzeczą wysoko prawdopodobną,  iż porzedni właściciel w Szymiszowie zbudował mały drewnianny kościółek lub kaplicę na terenie obecnego parku pałacowego, gdzie stało drewnianne dworzysko. Chociaż XV wieczna wieś nie mogła być zbyt duża a ich właściciele przed reformacją musieli być wyznania katolickiego o czym świadczya bliskość osady Rożniątów, należącej od wieku XIV do klasztoru Jemielnickiego. Sytuacja taka musiała spowodować iż mieszkający tam poddani korzystali ze świątyni szymiszowskiej. Według tych przypuszczeń przegladając opracowania ,,Dokumenty posiadłości w księstwie opolskim,, stwierdzamy że poprzednim właścicielem Suchej, a co za tym idzie także Szymiszowa, był niejaki Waczlaw z Suchej marszałek księcia opolskiego a później jego potomkowie, którzy musieli być właśnie wyznania katolickiego. Wiemy z historii iż Bolko V oraz jego synowie pozostali w wierze katolickiej pertraktując jednak z przywódcami obozu protestanckiego. Zachowali przy tym swą wiarę katolicką. Taka postawa polityczna pozwoliła ksieciu opolskiemu na uchronieniu ziem ksiestwa przed atakiem ze strony czeskich i niemieckich protestantów. Fakt ten potwierdza teze ee takze dworzanie księcia pozostali w większości katolikami. Jednakże od lat sześdziesiątyych XVI stulecia większa część szlachty śląskiej przystąpiła do nowego wyznania. Co jednak nie miało większego wpływu na poglłąy osobiste chłopów którzy w większości pozostali przy starej wierze. Czy te informacje mogą być podstawą do twierdzenia iż w Szymiszowie faktycznie istniał drewnianny kościółek skoro do pobliskich Strzelec jest tylko niecałe 5 km. Niechaj pytanie to pozostanie bez odpowiedzi. Wracając jednak do pierwszej murowanej budowli sakralnej w Szymiszowie należy przypomnieć że była to budowla nieduża w formie salowej o długości około 8,5 m. Przypuszczalnie własnie w czasie budowy w 1607 roku usypano sztuczny pagórek stwarzajac pozory iż kościół stoi na wzgórku. Także przy późniejszej przebudowie w poczatkach XX wieku zachowano taką koncepcję. Jak wspominali starsi mieszkańcy wsi pozostałością przebudowy była zgromadzona ziemia usypana w postaci kopca w przykościelnym lasku. Świadczy to dobitnie o tym że wzniesienie na którym usytułowano budowle nie było naturalne gdyż otoczenie kościoła na którym znajduje się cmentarz topograficznie leży na tej samej wysokości co reszta miejscowości. W latach sześćdziesiątych ziemię to rozplantowano a do tego czasu miejscowa dzieciarnia uzywał tego wzniesienia do zjazdu na sankach w czasie zimy. Jest natomiast do dnia dzisiejszego nie wyjaśniona sprawa podziemnego przejścia pomiedzy kościołem a pałacem, który powstał mniej więcej w tym samym czasie to znaczy przed rokiem  1607. Obecny charakter tej budowli został ustalony właśnie w czasie przebudowy w 1909 roku, której inicjatorem był ksiądz proboszcz Teodor Pache i ówczesny patron kościoła i właściciel posiadłości Szymiszów hr. Alfred Strachwitz. Latem 1909 roku podpisano umowę z firmą budowlanną Filipa Bieńka z Gogolina. Dnia 09.11.1910 roku nastłpiło oficjalne uroczyste poświęcenie kościoła który jednak znajdował się w cigłej przebudowie. Prace końcowe uwieńczone wykonaniem nowego dachu z czarnych płytek łupkowych oraz pokryciem blachą cynową kopuły nowej wieży. Odbiór tych prac został dokonany dnia 21. 06. 1912 roku. Warto w tym miejscu dodać iż duży wkład wnieśli także sami mieszkańcy Szymiszowa oraz rzemieślnicy z okolicznych wsi. Między innymi cieśle Paul Piechota z Rozmierzy, Johann Thomalla ze Suchej oraz murarze Konrad Guzy z Grodziska oraz mistrz murarski Franz Waclawczyk z Ligoty Czamborowej (Tschamer Elguth) Po przebudowie kościoła pierwszy poważniejszy remont swiątyni przeprowadzono w okresie od sierpnia 1953 roku do czerwca 1954 roku kiedy to musiano położyć nowe tynki wewnętrzne a w rok później aby powstrzymać dewastację ścian zewnętrznych założono rynny i przystąpiono do kładzenia nowych tynków zewnętrznych. W dwadzieścia lat później, a więc w 1980 roku dokonano kolejnych poważniejszych prac remontowych, odświerzając boczne ściany oraz kładąc na nich nową lamperię. Interesującą sprawą związaną  z cmentarzem przykościelnym jest jego poszerzanie. Pierwsze pisaną wzmiankę na ten temat znajdujemy w archiwum parafialnym dopiero pod data 1850 roku.  Pod datą 1854 roku znajdujemy informację o podarowaniu gminie szymiszowskiej na potrzeby cmentarza przykościelnego działki, majacej służyć do poszerzenia terenu cmentarza, przez ówczesnego właściciela ziemskiego hr. Hiacynta Ernesta Strachwitza. Wówczas też cmentarz otoczono murem z kamienia wapiennego a brame wejściową wraz z bocznymi furtami wykonano na wzór istniejacej do dnia dzisiejszego bramy przy kościele w Centawie. Sprawa bramy cmentarnej powróciła w roku 1952 kiedy ze wzgledu na jej fatelny stan budowlanny postanowiono ją rozebrać, wykonując otwarty wjazd z drewniannymi wrotami. Płot od strony zachodniej wykonano  wtedy z drewniannych sztachetek. Kolejna zmianę w wyglądzie przykościelnego cmentarza przeprowadzono w 1971 roku, kiedy to postanowiono wykonać nowe ogrodzenie metalowe. Zakupiono materiał w postaci kątownika, płaskownika oraz metralowych słupków. Podjeli się tego parafianie, mieszkañcy Prankla. Na zakładach wapienniczych wykonano przyrząd do skrecania metalowych sztachetek i tam tez za przyzwoleniem ówczesnego kierownictwa zakładu, pospawano wszystkie części. W pracach tych szczególnie zaangażowana była rodzina Waclawczyk. Herman Waclawczy przy wsparciu miedzyinnymi pana Koprek i pana Firlus wykonali prace spawalnicze. Natomiast skrecaniem wspomnianych metalowych płaskowników służących jako sztachetki zajeli sie młodzieńcy z Prankla międzinnymi bracia Bienias, Waclawczyk jak też Klemann, Sklarek i Smolarek. Kolejne prace remontowe ogrodzenia i bramy wjazdowej przeprowadzono w 1986 roku,  reperując mur jak też rozszerzając areał przyległy do cmentarza aż do ulicy Strzeleckiej włącznie.